Plastikowa zupa – tak często określa się ogromne morskie wysypisko plastikowych śmieci na Północnym Pacyfiku, między Hawajami a Kalifornią. Szacuje się, że ta zawiesina śmieci waży ok. 100 milionów ton i jest dziś większa od powierzchni Europy! Najgorsze, że stale się powiększa, a eksperci twierdzą, że przetworzenie takiej masy odpadów jest już niemal niemożliwe. Pozostaje czekać na samoistny rozkład tych plastików, co najmniej 500 do 1000 lat.

Śmieciowy „kontynent”, po raz pierwszy zaobserwował amerykański oceanograf Charles Moore w 1997 roku. Podczas corocznego wyścigu jachtowego Moore popłynął na skróty, wprost przez tzw. wir północno-pacyficzny, który jest omijany zarówno przez rybaków (brak miejsc łowieckich) jak i żeglarzy (niekorzystne wiatry).
Oto jak Moore opisał tę podróż:

Często mam trudności ze znalezieniem słów na opisanie ogromu oceanu ludziom, którzy nigdy nie byli na morzu. Jednak, gdy patrzyłem z pokładu na powierzchnię, zamiast krystalicznej tafli wody uderzył mnie, tak daleko jak sięgał mój wzrok, widok plastiku.
Wydawało się to niewiarygodne, ale nie było widać czystych miejsc. Podczas całego tygodnia, jaki zajęło nam przepłynięcie przez ten obszar, niezależnie od pory dnia, w której spoglądałem na morze, plastikowe śmieci były wszędzie: butelki, nakrętki, opakowania, plastikowe elementy.

Morskie wysypisko zawiera w sobie wszystko: od piłek do gry, kajaków, zabawek, torebek plastikowych do starych toalet. Prawie 1/5 śmieci pochodzi ze statków i platform wiertniczych, które na bezkresnym oceanie pozwalają sobie na tanią gospodarkę odpadami, wyrzucając śmieci wprost do wody. Reszta pochodzi z lądu.

Jeśli mieszkasz daleko od Pacyfiku i ten problem wydaje Ci się obcy, pamiętaj, że w pozostałych morzach nie jest lepiej. Francuscy i belgijscy naukowcy, badający Morze Śródziemne, pobrali próbki wód powierzchniowych podczas rejsu jachtem w okolicach Francji, Włoch i Hiszpanii. Okazało się, że 90 proc. z nich zawierało najbardziej niebezpieczne, mikroskopijne, plastikowe okruchy o średniej wadze 1,8 miligrama. Oszacowano na tej podstawie, że w całym akwenie znajduje się 500 ton plastiku i 250 bilionów szkodliwych mikrocząstek.

Taki poziom zanieczyszczenia wód jest bardzo niebezpieczny dla zwierząt. Według Greenpeace, na całym globie około 1 miliona ptaków i 100 tysięcy ssaków morskich umiera każdego roku na skutek połknięcia plastików. Ostatecznie te zanieczyszczenia trafiają na nasze talerze: najpierw połykają je małe ryby, myląc je z planktonem, następnie trafiają do brzuchów dużych ryb, które łowimy i które lądują na naszym talerzu.

Sprytny sposób

Amerykańscy inżynierowie wymyślili ciekawy sposób, aby walczyć z tą katastrofą. Odkryli metodę przetwarzania plastikowych reklamówek w paliwo, a dokładniej w biodiesel lub naturalny gaz.

Badania prowadzi ośrodek Illinois Sustainable Technology Center. Naukowcy z tego ośrodka twierdzą, że taki proces wytwarza dużo więcej energii niż kosztuje. Pozwala przetworzyć 80% plastikowych produktów, w tym reklamówek, opakowań i innych plastików używanych w gospodarstwach domowych.

Według Agencji Ochrony Środowiska, w samych tylko Stanach Zjednoczonych każdego roku wyrzuca się 100 miliardów plastikowych siatek, z czego tylko 13% trafia do recyklingu. Reszta jest wyrzucana na wysypisko śmieci lub do trafia do jezior i rzek.

Pomysł amerykańskich inżynierów to więc wspaniała wiadomość. Jeśli przełożylibyśmy to na praktykę, każdego roku można by przetworzyć miliardy plastikowych odpadów i pozyskać z nich energię. Dzięki temu ograniczymy rozrost plastikowej zupy dryfującej na morzu.

Jeśli szukasz miejsca na złożenie działalności gospodarczej zerknij na strony tych wirtualnych biur:

Wirtualne Biuro Poznań

Wirtualne Biuro Poznań

Wirtualne Biuro Kraków

Wirtualne Biuro Wrocław

Coworking Poznań

Coworking Poznań

Coworking Kraków

Coworking Wrocław