GMOwystępuje w  żywności najczęściej w postaci popularnego wypełniacza, jakim jest transgeniczna soja, kukurydza lub rzepak. W Polsce najczęściej możemy się zetknąć z genetycznie modyfikowaną soją w potrawach wegetariańskich, mleku sojowym i w tysiącach produktów przetworzonych (np. białko sojowe w wędlinach, lecytyna sojowa np. w czekoladzie). Ponadto amerykańskie wyroby (płatki kukurydziane, przekąski) oraz oleje rzepakowy i kukurydziany mogą zawierać GMO.

Nigdy wcześniej genetycznie zmodyfikowane organizmy nie były częścią ludzkiej diety. Nie zbadano zatem czy są one bezpieczne. Np. w USA z góry założono że organizmy transgeniczne są nowymi, naturalnymi odmianami a więc nie wymagają dokładnych badań i tekstów  toksykologicznych. Jednakże wyniki badań prowadzonych przez niezależnych naukowców, polegające na karmieniu zwierząt paszą z GMO są BARDZO niepokojące.

Badania potwierdzają szkodliwość GMO

Są liczne naukowe dowody, że żywność zawierającą organizmy transgeniczne/GMO jest szkodliwa dla zdrowia i środowiska. Szczegółowe badania były prowadzone w różnych krajach i przez wielu niezależnych naukowców, jak np. prof. Gilles-Eric Séralini (Francja), prof. Jurgen Zentek (Austria), dr Irina Ermakova (Rosja), dr Apard Pusztai (Wielka Brytania/Węgry).

W 2009 r. Włoski Narodowy Instytut Badań nad Żywnością i Żywieniem opublikował raport w „Journal of Agricultural Food Chemistry”, dokumentujący znaczące zaburzenia w systemie immunologicznym młodych i starych myszy, które karmiono kukurydzą GM. Długoterminowe badania zlecone przez Austriacką Agencję ds. Zdrowia i Bezpieczeństwa Żywności, zarządzaną przez Austriackie Federalne Ministerstwo Zdrowia, Rodziny i Młodzieży, a prowadzone przez Uniwersytet Weterynaryjny we Wiedniu, potwierdziły, że zmodyfikowana genetycznie kukurydza poważnie wpływa na zdrowie reprodukcyjne myszy.

W 2009 r. opublikowano w „International Journal of Biological Science” badania przeprowadzone przez międzynarodową ekipę ośmiu badaczy, kwestionujące wiarygodność testów przeprowadzanych przez European Food Safety Agencji (EFSA – Europejska Agencja Bezpieczeństwa Żywnościowego, której głos jest decydujący przy dopuszczaniu GMO) oraz US FDA (Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków), oceniających ryzyko, jakie GMO i pestycydy niosą dla zdrowia.

Koncerny GM i komisje ewaluacyjne systematycznie przymykają oko na efekty uboczne GMO i pestycydów. Według tych naukowców, badania naświetlają problem „znaczącego niedoceniania początkowych objawów chorób takich jak nowotwory, schorzenia układu hormonalnego, nerwowego i reprodukcyjnego”.

Tak więc GMO stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt, naturalnego środowiska, rolnictwa, ogrodnictwa i pszczelarstwa. W związku z tym już 9 krajów w Europie, w tym Niemcy i Francja, wprowadziło zakaz upraw GMO, a w innych setki regionów ogłosiły się strefami wolnymi od GMO. W Unii Europejskiej uprawy GMO stanowią tylko 0,2% wszystkich upraw.

GMO nie rozwiązuje problemu głodu

W kwietniu 2008 r. opublikowano raport nt. rolnictwa, zatytułowany „Międzynarodowa ocena wpływu nauk i technologii rolniczych na rozwój”. Opracowany przez 400 naukowców i sygnowany przez 58 rządów krajów całego świata, opublikowany na zlecenie Organizacji Narodów Zjednoczonych i Banku Światowego, jasno stwierdza on, że uprawy GMO nie stanowią rozwiązania w zwalczaniu głodu, biedy czy zmian klimatycznych.

Udowodniono to wielokrotnie, że z łatwością wykarmimy świat, jeśli postawimy na lokalne, tradycyjne, proekologiczne rolnictwo. Natomiast jeżeli dopuścimy do dalszego rozprzestrzeniania upraw GMO, to bieda i głód będą się zwiększać, a jedynymi beneficjentami z wprowadzania GMO będą ponadnarodowe korporacje.

Żywność jest towarem strategicznym

Genetycznie Modyfikowane Organizmy są patentowane i należą do wielkich korporacji. Nigdy w przyrodzie takie organizmy nie powstają w sposób naturalny, np. ziemniaki z genami meduzy czy ryby z genami człowieka. Nie będziemy mieli wyboru, jeśli dopuścimy do upraw GMO, bowiem z czasem nastąpi zanieczyszczenie upraw tradycyjnych przez GMO. Jest to proces nieodwracalny!

A więc dopuszczenie GMO w Polsce to zaproszenie dla ponadnarodowych korporacji do przejęcia kontroli nad krajowym łańcuchem pokarmowym, a tym samym do zniszczenia małych i średnich, tradycyjnych i ekologicznych, rodzinnych gospodarstw rolnych i pasiek, które jako jedyne produkują pełnowartościową i naturalną żywność. Ponadto właśnie dzięki tradycyjnym i ekologicznym metodom produkcji żywności mamy w Polsce bogatą różnorodność kulturowo-biologiczną.

Rządzący powtarzają, że rolnicy stracą, jeśli nie zostaną wprowadzone uprawy GMO.

Tymczasem brak jasnego zakazu upraw i sprzedaży GMO w Polsce, stanowi zagrożenie dla dobrej opinii polskiej żywności i może doprowadzić do załamania się jej eksportu (np. w chwili nagłośnienia faktu, że w Polsce są prowadzone uprawy GMO oraz wykrycia zanieczyszczeń podczas coraz ostrzejszych kontroli żywności i nasion pod kątem zawartości GMO).

Gdy wprowadzimy GMO, wzrosną ceny żywności

Próby pogodzenia dwóch różnych typów rolnictwa (GMO i tradycyjnego) będą skutkowały zwyżką cen żywności bez GMO z powodu wzrostu kosztów kontroli przed zanieczyszczeniem na każdym etapie produkcji: nasiennictwo, zbiór, transport, przechowywanie, przetwórstwo. Później dojdzie do całkowitego zanieczyszczenia i braku możliwości uzyskania plonów bez GMO, a koncerny biotechnologiczne zawłaszczą całkowicie nasiennictwo i zaczną dyktować ceny. Nastąpi upadek większości gospodarstw ekologicznych i tradycyjnych oraz pasiek. Konkurencja tylko czeka, aby usłyszeć że w Polsce dopuszczono uprawy GMO, aby to nagłośnić i odebrać rynki zbytu polskim rolnikom i pszczelarzom. Wtedy dopiero okaże się, co to znaczą drogie nasiona i droga żywność.

Na razie korporacje produkujące nasiona GMO sprzedają je tanio lub nawet rozdają, aby doprowadzić do nieodwracalnego zanieczyszczenia.

Katastrofa USA i Kanady

W USA i Kanadzie soja, kukurydza i rzepak są całkowicie zdominowane przez GMO. Tamtejsi rolnicy ponieśli olbrzymie straty, ponieważ rynki Europy i Japonii nie chciały żywności GMO. Aby ratować dochody rolników, rząd amerykański musiał przyznać nadzwyczajne dotacje w wysokości 12 miliardów dolarów w latach 1999-2002. Dalej w 2002 r. Senat USA przeznaczył 180 miliardów dolarów na subwencje dla rolników na następne 10 lat. Logiczne jest więc natarcie na Unię Europejską w celu wymuszenia przyjęcia technologii GMO, aby zapewnić rolnikom z USA rynki zbytu. (źródło: „Świat według Monsanto” Marie Monique Robin)

Komu zależy na dezinformacji?

Rząd RP i większość ogólnokrajowych mediów prowadzą akcję dezinformacji społeczeństwa, przekonując, że przeciwnikami GMO w rolnictwie i żywności są tylko ekolodzy i ekorolnicy. To nie jest prawda! W Polsce, podobnie jak w innych krajach Unii, istnieje duży opór społeczeństwa i lokalnych władz oraz instytucji. Przeciw GMO opowiedziały się: Izby Rolnicze, Konwent Marszałków, Sejmiki Wojewódzkie czy Komitet Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, będący szeroką reprezentacją środowisk akademickich kraju, a także zdecydowana większość Polaków, niezależnie od zawodu.

W żadnym kraju członkowskim UE nie łamie się prawa tak, jak w Polsce. Interpretacja obowiązującej ustawy o GMO z 2001 r., w której określa się warunki każdego zamierzonego uwolnienia GMO do środowiska, jest zmanipulowana przez ludzi dążących do genetycznego skażenia Polski. Działania tych osób, które zajmują wysokie stanowiska w rządowych resortach odpowiedzialnych za rolnictwo i środowisko, narażają wszystkich obywateli kraju na utratę zdrowia, mienia i uzależnienie od korporacji.

Jest to celowe działanie, zmierzające do wprowadzenia na szeroką skalę GMO do środowiska naturalnego w Polsce i stopniową legalizację tego procederu poprzez przyjmowanie aktów prawnych, które na to przyzwalają, np. ustawa o nasiennictwie (schemat takich działań na przykładzie krajów Ameryki Południowej opisany jest w książce Marie Robin „Świat według Monsanto”).

Obostrzenia na polskie ziarno

Ustawa o nasiennictwie zakładała również poważne ograniczenia dostępu do tradycyjnych i regionalnych nasion. Są w niej zapisy mówiące, że „Łączna ilość wprowadzonego do obrotu materiału siewnego odmian regionalnych roślin rolniczych nie może przekroczyć 10%. Maksymalna ilość materiału siewnego danej odmiany w przypadku rzepaku, jęczmienia, pszenicy, grochu, słonecznika, kukurydzy i ziemniaka wynosi 0,3% materiału siewnego danego gatunku stosowanego rocznie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz odpowiednio 0,5% dla pozostałych gatunków”.

Limitowanie dostępu do nasion regionalnych to celowe niszczenie walorów polskiego rolnictwa i hamowanie rozwoju gospodarczego Polski. Tymczasem polska wieś, w obliczu rosnącego zapotrzebowania na wysokiej jakości produkty spożywcze to wielka szansa na rozwój całego kraju.

Co robi polski rząd?

Przy pracach nad ustawami udało się nam wspólnymi siłami doprowadzić do tzw. wysłuchań publicznych w Sejmie (luty 2010 i kwiecień 2012), podczas których średnio 95% uczestników było za odrzuceniem tej ustaw i natychmiastowym wprowadzeniem zakazu upraw GMO.

Mimo to rząd dalej forsuje GMO podpisując ustawę o nasiennictwie i rozporządzenia, w których BRAK zakazu sprzedaży genetycznie zmodyfikowanych nasion.

Rządzący zasłaniają się tym, że dostosowują ustawy do prawa unijnego, bo w przeciwnym razie będziemy płacić olbrzymie kary. Tymczasem fakty są takie, że żaden z krajów, który wprowadził zakazy upraw GMO, nie płacił kar, bo ich służby dyplomatyczne skutecznie interweniują w Brukseli.

Wpływ GMO na zdrowie dzieci

W książce „Genetyczna Ruletka”  Jeffrey Smith (USA) pisze, iż dzieci są szczególnie narażone na negatywne oddziaływanie GMO m.in. dlatego że są do czterech razy bardziej podatne na alergie pokarmowe od dorosłych. Młode, rozwijające się organizmy wykorzystują więcej pożywienia do budowy organów i tkanek niż dorośli, którzy pożytkują je raczej na wytwarzanie energii i magazynują w formie tłuszczu.

Dodatkowo dzieci spożywają dużą ilość produktów, które mogły zostać poddane inżynierii genetycznej. Ich dieta zawiera wyższy procent kukurydzy niż dieta dorosłych.

Najpewniejszą metodą unikania zmodyfikowanych genetycznie składników jest rezygnacja z produktów wysoko przetworzonych, kupowanie produktów z certyfikatem ekologicznym lub od znajomego rolnika, który nie karmi zwierząt paszą z GMO i nie uprawia transgenicznych roślin.

Poniżej kilka cytatów z  książki  „Genetyczna Ruletka” obrazujących zagrożenia:

GM Potatoes Damages Rats –  ziemniaki GM szkodzą szczurom. Powodują rozwój potencjalnie rakotwórczych komórek w układzie pokarmowym, zahamowanie rozwoju mózgów, żołądków, jąder, częściowy zanik wątroby, powiększenie trzustki i jelita, załamanie systemu immunologicznego.

Rats Fed Bt Corn had multiple health problems – Szczury karmione 90 dni kukurydzą Monsanto Mon 863 Bt miały liczne problemy zdrowotne. Wyniki wskazywały na ważne zmiany we krwi, wątrobie i nerkach, mogące świadczyć o procesie chorobowym. Eksperci żądali wyjaśnień, Monsanto odmówiło, podnosząc nienaukowe, fałszywe argumenty.

Inhaled Bt corn pollen may have triggered disease in humans – Wdychanie pyłków Bt kukurydzy może powodować schorzenia u ludzi. W 2003 r., około 100 osób mieszkających w pobliżu pól kukurydzy na Filipinach miało dolegliwości skóry, trudności z oddychaniem i zaburzenia trawienia w czasie pylenia kukurydzy. Krew u 39 wykazała reakcje na truciznę Bt. Symptomy powtórzyły się w 2004 r. w co najmniej 4 wioskach gdzie ją uprawiano. Były przypadki padnięcia kilkunastu zwierząt karmionych tą kukurydzą.

Farmers report pigs and cows became sterile from GM corn – Farmerzy twierdzą, że świnie i krowy karmione GM kukurydzą stają się bezpłodne. Ponad 20 farmerów w Płn. Ameryce mówi o trudnościach z zapłodnieniem, rzekomych ciążach i przedwczesnych porodach.

Mice fed Roundup Ready soy had liver cell problems – Myszy karmione soją RR miały zmienione komórki wątroby. Komórki były poważnie zmienione. Nieregularny kształt jąder i jąderek, zwiększona ilość otworów jądrowych i inne zmiany, wszystko to wskazuje na zwiększoną przemianę materii i zmiany w genach. Przyczyną mogła być trująca toksyna. Większość objawów ustąpiło po zaprzestaniu karmienia GM soją.

Soy allergies skyrocketed in the UK, soon after GM soy was introduced – Alergia gwałtownie wzrosła wkrótce po wpuszczeniu soi do Zjednoczonego Królestwa (Anglia Szkocja Płn.Irlandia, Walia).

 

Nienarodzone dzieci również poddawane są działaniom GMO. Według badań zrobionych w 2011 roku w Kanadzie,  pestycydy towarzyszące uprawom GMO (toksyna Bt i herbicydy), mogą przenikać do krwi człowieka, w tym kobiet ciężarnych i noworodków.

Oczywiście to nie jest tak, że po zjedzeniu kukurydzy transgenicznej od razu zachorujemy lub dostaniemy alergii. Ten proces będzie trwał przez lata.

GMO – masowa zagłada pszczół

Notowane w ostatnich latach zwiększone spadki rodzin pszczelich mają również związek z uprawami GMO. Wiadomo, że transgeniczne rośliny z genami bakterii Bt wytwarzają truciznę zabijającą szkodniki. Trucizna ta jest jednak szkodliwa również dla owadów pożytecznych, w tym dla pszczół.

Godne uwagi są badania dr R. Ramireza – Ramirero i jego wspólpraacowników (2008): ”…Proteiny (Cry 1AB *) nie wywołują śmierci pszczół, ale wpływają na zachowania żywieniowe owadów. Pszczoły dłużej zbierają i przyswajają skażony syrop i zbierają mniej pyłku, co nie wystarcza na utrzymanie ula i to przyczynia się do upadku roju. Pszczoły miodne giną tylko w miejscach, gdzie są rośliny GM i to nawet na niewielkich obszarach…” Wykazano również, że upośledzeniu ulega ich zdolność orientacji i uczenia się.

Oznacza to realne zagrożenie dla pszczelarstwa, wskutek wymierania całych rojów pszczół, w wyniku kontaktu z uprawami GMO jak np. kukurydza MON810.

Faktem jest również to, że przy uprawach GMO np. typu RR stosuje się więcej środków chemicznych a więc zagrożenie dla pszczół jest też większe. Z całego świata pszczelarze donoszą, że pszczoły giną masowo  w pobliżu transgenicznych upraw. Pyłki roślin GM są przenoszone przez wiatr, owady, ludzi i sprzęt na sąsiednie uprawy – i nie sposób zapobiec zanieczyszczeniu. Np. badania w Central Science Laboratory (Anglia) potwierdziły, że pyłki rzepaku mogą być roznoszone na odległość 26 km.

Karuzela władzy

Europejski Urząd d.s. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) – agencja Unii Europejskiej odpowiedzialna mi.in. za ocenę bezpieczeństwa i wydawanie decyzji o dopuszczeniu na rynki europejskie upraw i żywności GMO – od dłuższego czasu była podejrzewana o sprzyjanie wnioskom o dopuszczenie do przemysłowych upraw i sprzedaży nowych odmian GMO. W marcu 2011 roku doszło do wymuszonego ujawnienia, że CZTERECH CZŁONKÓW ZARZĄDU EFSA zajmuje ważne miejsca w przemyśle genetycznie modyfikowanych nasion i żywności.

Dalej w maju 2012 węgierska profesor Diána Bánáti została powołana na stanowisko dyrektora generalnego europejskiego oddziału International Life Sciences Institute (ILSI) – niezwykle wpływowej organizacji reprezentującej interesy koncernów spożywczych i biotechnologicznych, której członkami są mi.in. firmy takie jak Monsanto, Bayer i BASF. Nie byłoby w tym zapewne nic dziwnego, gdyby nie to, że jeszcze 8 maja pani profesor pełniła funkcję Przewodniczącej Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA).

Nie są to jedyne kontrowersje w związku z powiązaniami pomiędzy EFSA a przemysłem biotechnologicznym. Kolejny przykład dotyczy Suzy Renckens, która opuściła EFSA w 2008 roku i natychmiast objęła posadę lobbysty w firmie biotechnologicznej Syngenta.

Najnowsze kontrowersje dotyczą powołania przez Komisję Europejską na członka Zarządu EFSA, byłego lobbysty korporacji Monsanto, a obecnie dyrektora generalnego koncernu FoodDrink Europe, Mella Frewena.

Czy obliczu takiej KARUZELI STANOWISK można wierzyć, że decyzje Europejskiego Urząd d.s. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) są obiektywne?

Czy mamy jeszcze wybór?

TAK, jeszcze mamy, bowiem w Europie uprawy GMO stanowią tylko 0,2% a Europejczycy nie chcą GMO ani na talerzach ani na stołach.

To my, podejmując codziennie decyzje jaką żywność spożywamy i gdzie ją kupujemy (w supermarkecie czy u lokalnych, dobrych rolników, ogrodników i pszczelarzy) zdecydujemy o kształcie przyszłego rolnictwa, ogrodnictwa i pszczelarstwa a zatem o losach polskiej wsi oraz o zdrowiu naszym i naszych dzieci.

Jeśli postawi się na monokulturowe rolnictwo wielkoobszarowe, to za kilka lat wsie będą opustoszałe, a słynna z bogactwa naturalnej bioróżnorodności polska wieś przejdzie do historii. W zamian będziemy mieli wszędzie tysiące hektarów monokulturowych upraw, np. genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy.

(*)GMO to Genetycznie zModyfikowany Organizm (organizm transgeniczny). Na stronie Ministerstwa Środowiska można przeczytać: „…Organizm genetycznie zmodyfikowany to organizm inny niż organizm człowieka, w którym materiał genetyczny został zmieniony w sposób nie zachodzący w warunkach naturalnych…”. Innymi słowy, genetyczna modyfikacja w przypadku GMO oznacza sztuczne wstawienie obcych genów do materiału genetycznego danego organizmu. Geny przenosi się przekraczając granice między gatunkami, np. geny zwierząt do rośliny. Metody przy tym stosowane są nieprecyzyjne. Nigdy w przyrodzie takie organizmy nie powstają w sposób naturalny, np. pomidor z genem ryby, ziemniak z genem meduzy, karp i ryż z genami człowieka, sałata z genem szczura, soja i kukurydza z genami bakterii.

Jeśli szukasz miejsca na złożenie działalności gospodarczej zerknij na strony tych wirtualnych biur:

Wirtualne Biuro Poznań

Wirtualne Biuro Poznań

Wirtualne Biuro Kraków

Wirtualne Biuro Wrocław

Coworking Poznań

Coworking Poznań

Coworking Kraków

Coworking Wrocław