W 2008 roku Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) potwierdziła toksyczność plomb amalgamatowych zawierających rtęć. Mimo tych doniesień Polska zajmuje drugie miejsce w Europie w stosowaniu amalgamatu do wypełnień stomatologicznych. W naszym kraju zużywamy rtęć w stomatologii na poziomie ok. 10 tys. kg rocznie!
W 2006 roku Minister Zdrowia wydał oświadczenie w sprawie wyrobów medycznych zawierających rtęć, w którym podaje, że tylko w I półroczu 2005 roku wykonano blisko 6,5 mln wypełnień dentystycznych. Co więcej możliwość skażenia środowiska (otoczenia) rtęcią przez amalgamatowe wypełnienia dentystyczne należy ocenić jako wysoce prawdopodobną, mimo że zawartość rtęci w wypełnieniu jest niewielka. W podsumowaniu dodaje natomiast, że nie ma istotnych, technicznych przeciwwskazań do zastąpienia wyrobów medycznych zawierających rtęć, innymi wyrobami, wolnymi od tego pierwiastka.
Czyżby?
Chociaż słowo „plomba” pochodzi od łacińskiego plumbum oznaczającego ołów, to już od 60 lat wypełnienia ubytków nazywane plombami nie zawierają ani śladu tego metalu…
Być może i Twój dentysta używa pewnego osobliwego urządzenia, wydającego takie same dźwięki jak maszyna do kawy, jednak którego nigdy nie widzisz, bo przecież leżysz w fotelu z otwartą buzią, z ślinociągiem pod językiem, gazikami na dziąsłach i bezwzględnym zakazem poruszania się. To maszyna, która miesza sproszkowane srebro, miedź i cynę z dużą kroplą rtęci o wadze ok. 1 g w celu wytworzenia amalgamatu, używanego przez dentystę do leczenia zębów. Rtęć ma bowiem właściwości łączące sproszkowane metale, nadając powstałej substancji plastyczną konsystencję, łatwo dostającą się do najdalszych zakamarków małych ubytków.
Słowo „amalgamat” pochodzi właśnie od tej specyficznej właściwości rtęci – przy kontakcie z innymi metalami rozpuszcza je i miesza się z nimi. Mówi się wtedy o zjawisku amalgamacji. Rtęć stanowi obecnie ok. 40–45% mieszaniny. Metale łączą się ze sobą i rozpoczyna się twardnienie amalgamatu, czyli faza krystalizacji.
Gdy proces ten się zakończy, możesz już gryźć pokarmy. Od tej chwili znów cieszysz się chrupaniem świeżych jabłek czy jedzeniem cukierków, piciem gorącej kawy i mrożonej herbaty, nie odczuwając przenikliwego bólu w miejscu ubytku. Odczuwasz więc ulgę.
Nie czujesz jednak, że amalgamat, którym wypełniono Ci ubytki w zębach, stale wydziela opary rtęci. Zostają one wchłonięte przez błony śluzowe i przedostają się do płuc i w 80% do krwi.
Rtęć jest to bowiem niezwykle lotny metal, co oznacza, że paruje w temperaturze pokojowej, również natychmiastowo po umieszczeniu w jamie ustnej.
Amalgamaty stomatologiczne są główną przyczyną zatrucia rtęcią
Amalgamat o powierzchni 0,4 cm² uwalnia 15 mikrogramów rtęci dziennie. Wydzielanie rtęci jest znacznie większe przy tarciu bądź w wysokiej temperaturze. Gdy szczotkujesz zęby, żujesz, a w szczególności gdy pijesz ciepłe napoje, poziom uwalniania rtęci wzrasta piętnastokrotnie. Sytuację pogarszają również żucie gumy czy nocne zgrzytanie zębami (bruksizm).
Dostępny w internecie krótki film pozwala zauważyć mgiełkę rtęci stale ulatniającą się z plomby. Znajdujący się za specjalnym filtrem ząb – usunięty podczas zabiegu stomatologicznego 25-letniej pacjentce – sfilmowano w taki sposób, że możesz dostrzec wydobywające się z zęba opary metalu. Film przygotowany został przez Międzynarodową Akademię Medycyny Jamy Ustnej i Toksykologii (IAOMT.org).
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) amalgamaty stomatologiczne są główną przyczyną wchłaniania rtęci przez człowieka, daleko wyprzedzając zakażenia związane ze spożyciem ryb i owoców morza (2,3 mikrograma na dzień) czy też ze spożyciem zanieczyszczonej wody (0,3 mikrograma na dzień).
Warto wiedzieć, że jeśli plomba nie została dobrze wypolerowana, jej powierzchnia kontaktowa ze śliną jest dużo większa, co powoduje wzrost wydzielania rtęci. Przejedź językiem po amalgamacie i upewnij się, że jego powierzchnia jest idealnie gładka.
W najgorszym przypadku mały kawałeczek plomby może odłamać się podczas jedzenia, po czym połkniesz go, a on zatrzyma się w zachyłku wyrostka robaczkowego. Przez lata będzie wydzielał toksyczną metylortęć o właściwościach bioakumulacyjnych, która przyczyni się do stopniowego wzrostu poziomu rtęci w organizmie, szczególnie w mózgu oraz nerkach.
Czy powinieneś się tym przejmować?
Zagrożenia dla zdrowia płynące z rtęci
Rtęć jest niezwykle silną trucizną, a jej obecność w organizmie może powodować problemy na tle psychologicznym, neurologicznym oraz immunologicznym. Rtęć przedostaje się przez błonę komórkową, przechodzi przez barierę krew – mózg i może kumulować się w mózgu.
Jako neurotoksyna rtęć jest w stanie uszkodzić mózg, układ nerwowy oraz nerki. Może powodować drżenie, bóle głowy, bezsenność, problemy z pamięcią, nerwowość czy zaburzenia osobowości (autyzm). Gdyby tego było mało, czas połowicznego rozpadu rtęci w organizmie wynosi od 15 do 30 lat!
Problemy neurologiczne spowodowane są faktem, że w obecności bardzo małej koncentracji rtęci organicznej błona komórek nerwowych podlega degeneracji, pozostawiając neurofibryle (struktury białkowe uczestniczące w transporcie wewnątrzkomórkowym) bez żadnej ochronnej osłony.
Coraz większa część społeczeństwa świadoma jest zagrożeń związanych z wpływem rtęci na środowisko i ryby, ale niewiele osób zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa płynącego z amalgamatów stomatologicznych.
Jedynie jedna na cztery osoby ma świadomość, że zawierają one rtęć, a przemysł stomatologiczny przy wsparciu autorytetów medycznych czerpie zyski z tej niewiedzy, próbujących zamieść sprawę pod dywan. Wielu lekarzy w Polsce uważa, że jeśli nie ma oznak nieszczelności i próchnicy wtórnej, wypełnienia amalgamatowe można pozostawić i nie są one zagrożeniem dla zdrowia pacjenta.
Jak widać, sami dentyści – mimo że stanowią grupę najbardziej narażoną na toksyczne działanie rtęci – wciąż nie są przekonani co do zagrożeń. A nawet jeśli są, to nie mają obowiązku informowania swoich pacjentów o składzie amalgamatów, które umieszczają w ich zębach. Obowiązek taki nie dotyczy nawet tak szczególnie wrażliwych pacjentów jak kobiety w ciąży czy małe dzieci.
Niezwykle delikatne usuwanie amalgamatów
Nie popełnij błędu i nie pozwól usunąć amalgamatów rtęciowych dentyście, który nie został do tego specjalnie wyszkolony. Wystawiłbyś się na ogromne ryzyko związane z dużą ilością oparów rtęci, które ulatniają się podczas zabiegu. Poziom rtęci w organizmie mógłby wzrosnąć wtedy czterokrotnie, wystawiając na natychmiastowe ryzyko Twoje nerki oraz mózg. Jeśli wspólnie z lekarzem lub dentystą zdecydujesz, że należy usunąć amalgamaty, udaj się w tej sprawie do specjalisty.
Warto, abyś podczas zabiegu podjął następujące środki ostrożności:
– zwróć uwagę, czy gabinet ma sprawnie działający system wentylacyjny;
– nie oddychaj przez usta, kiedy dentysta wykonuje zabieg na amalgamacie;
– poproś dentystę o chłodzący natrysk wody w celu zminimalizowania oparów rtęci (które są znacznie większe przy rozgrzaniu rtęci pod wiertłem);
– poproś o umieszczeniu przy zębie pompy ssącej o dużej mocy, aby usuwała ona natychmiast pozostałości rtęci oraz jej toksyczne opary;
– po usunięciu amalgamatu umyj zęby (dentysta powinien również bezzwłocznie zmienić rękawiczki);
– natychmiast po zakończeniu zabiegu umyj twarz i zdejmij śliniak ochronny.
Jeśli szukasz miejsca na złożenie działalności gospodarczej zerknij na strony tych wirtualnych biur: