Francuski Instytut Ochrony Zdrowia Naturalnego (IPSN) zainicjował złożenie petycji przeciwko dyrektywie 24/2004/CE (zwanej też THMPD).
Ponad 1,4 mln obywateli europejskich podpisało jej tekst we Francji, Belgii, Niemczech, Wielkiej Brytanii i Hiszpanii.
Stopień mobilizacji wskazał, jak bardzo zaangażowani są Europejczycy w jedno z podstawowych praw pacjenta: wolność wyboru leku.
Początki dyrektywy 24/2004/CE
Według UE sprawa leków ziołowych do tej pory nie została wystarczająco uregulowana, ponieważ rośliny lecznicze i ziołowe mieszanki były sprzedawane na podstawie ich tradycyjnego zastosowania. Dlatego w 2004 r. Unia Europejska postanowiła nałożyć na wszystkie kraje członkowskie nową procedurę wydawania zezwoleń na rynek (AMM) dla leków ziołowych, na podstawie dyrektywy z 24/2004/CE.
Dlaczego 24/2004/CE jest dyrektywą problematyczną?
Dyrektywa 24/2004/CE nakłada obowiązek przeprowadzenia procedury sprawdzającej, który umożliwia dopuszczenie danego produktu ziołowego do obrotu produktów leczniczych. Szacuje się, że są to koszty od 100 000 do 140 000 euro za jedną procedurę uproszczoną.
Powstaje pytanie, czy nowa dyrektywa rzeczywiście chce skutecznie zapewnić poprawę zdrowia obywateli.
W rzeczywistości wielu mniejszych producentów, którzy nie mają wystarczających środków finansowych by sprostać nowej procedurze, wypadnie z rynku. Spowoduje to też wyginięcie wielu roślin, ponieważ inwestowanie w ich uprawę i obróbkę może okazać się nierentowne.
Dodatkowo, nowe prawo jest niejasne i trudne do interpretacji, wielu producentów i dystrybutorów znajduje się w niejasnej sytuacji prawnej, co blokuje ich aktywność.
Trudność wynika z braku jednoznacznej definicji, co to są podstawowe leki roślinne. Definicja jest bardzo szeroka i niejasna: obejmuje wiele roślin a także wszystkie preparaty ziołowe w różnej postaci (zmiażdżone lub sproszkowane substancje ziołowe, nalewki, ekstrakty, olejki, wyciskane soki). O dopuszczeniu do obrotu ma decydować opinia „specjalistów” z Unii, którzy orzekną, które z ziół jest szkodliwe, a które nie.
Brak skutecznej komunikacji z władzami europejskimi ma wpływ na obniżenie jakości funkcjonowania całej branży. Wielu hurtowników i dystrybutorów woli nie sprzedawać produktów roślinnych z obawy przed ryzykiem. Dzieje się to na taką skalę, że przetrwanie całego przemysłu zielarskiego w Europie jest zagrożone. Jeśli on zniknie, europejscy pacjenci nie będą mieli praktycznej możliwości zdobycia wielu roślin leczniczych.
Z tych wszystkich powodów wątpliwe jest, czy dyrektywa 24/2004/CE ma na celu dobro pacjentów – niektórzy mogliby zostać wyleczeni preparatami roślinnymi bez skutków ubocznych.
Okres 7 lat
Aby dać pracownikom związanym z ochroną zdrowia czas na przygotowanie się do nowego rozporządzenia, Komisja Europejska wprowadziła okres ochronny na siedem lat dla wszystkich tradycyjnych leków ziołowych, które zostały już sprzedane.
Badania prowadzone w tej dziedzinie przez Instytut Ochrony Zdrowia Naturalnego wykazały, że najwięcej problemów w tej materii wynika z braku właściwej komunikacji z administracją.
Jeśli nic nie w tej sprawie nie zrobimy, może się zdarzyć, że preparaty ziołowe znikną, a wraz z nimi dostęp do tradycyjnej medycyny naturalnej.
Sprawa wydaje się zatem pilna. Należy jak najszybciej zaproponować rozwiązania prawne i administracyjne, będące alternatywą dla europejskiej dyrektywy z 24/2004/CE . Należy wesprzeć apteki i zielarzy, którzy oferują wiedzę i know-how dotyczącą preparatów ziołowych, a tym samym pomagają leczyć się w naturalny sposób.
Jeśli szukasz miejsca na złożenie działalności gospodarczej zerknij na strony tych wirtualnych biur: